Jak już kilka szyb udało się oblać przyzwoicie, jak już kolodion nie odchodził, bo dobrze wyczyściłem i porysowałem szybę. Jak już pomysły były i przygotowania ambitne… to musi się wszystko wywrócić do góry nogami. Przy testowym zdjęciu wyszło jak wyszło… Nie ma co psioczyć, tylko wyciągać wnioski. Wygląda na to, że pędzelek, którym przecierałem szkło po krawędziowaniu był mocno zabrudzony, bo leżał na wierzchu w garażu :/ dopiero mnie to tknęło jak przyjrzałem się szybom dokładniej po wyschnięciu, bo zagina na rogu płyty tak , jak prowadziłem pędzelkiem po szybie…
Lekcja odrobiona, przy okazji wykorzystałem czas i zakupiłem 2 ulepszacze. Po pierwsze kupiłem lepsze żarówki czerwone, bo moja lampa ciemniowa jest b słaba… i niewiele widać, a jak nie widać to nie można zareagować na czas odpowiednio. Po drugie zaczęły mnie irytować własne odbicia paluszków w narożniku na każdym zdjęciu. Tutaj gorąca krew się nie przydaje 😀 Kupiłem przyssawkę, która wyrówna się temperaturą ze szkłem i mam nadzieję nie będzie zostawiać śladów na kolodionie.
Czyli potyczek ciąg dalszy nastąpi…. może kiedyś uda się zrealizować te ambitne plany 😀