Popełniłem ze znajomymi ostatnio nieco zdjęć (portretowo-rodzinne) nazwijmy je studyjnymi – cyfrowymi, ale nie mam czasu, żeby dobrze je przejrzeć, powybierać, coś poobrabiać i zaprezentować. Jednak są zdjęcia, z którymi jest mniejszy problem w obrabianiu – kolodiony 🙂 Skan, lekkie poprawki jasności i kontrastu i … gotowe ! 😀
Oczywiście cala ceremonia przygotowań ciągle jest u mnie na etapie nauki. Jako, że jedną z bardziej niewdzięcznych i nielubianych czynności jest mycie okien, to szlifowanie i czyszczenie szyb do kolodionu jest dla mnie udręką. Udało się jednak opanować to do poziomu, kiedy kolodion nie odchodzi i obraz pozostaje na płycie, co nie było tak oczywiste na początku :/
Jako, że to testy, to i kombinuje z przeróżnymi rzeczami, aby znaleźć swoją drogę. Więc najczęściej najodważniejsza osoba siada przed obiektywem, czyli JA 😀 A Prywatna Zouza pełni funkcje wyzwalacza 😉 Chociaż udało mi się zaciągnąć kobiety z domu przed obiektyw. Proszę
i druga:
trzecia :
niestety, trzecia jeszcze nie wysiedzi tyle czasu, wiec to pieśń przyszłości, chyba, że na śpiocha zrobię 😉
Uporać się muszę z wkładaniem szyby do kasety, bo w oryginalnej mentora, niestety nieumiejętnie wkładam i wyjmuje, co narusza warstwę kolodionu, która raz naruszona ma tendencje do odklejania się na większej powierzchni. Niektóre ślady, zadarcia kolodionu, to przez przytarcie szyberkiem, albo przy wyjmowaniu obróbce. Widać progres, ale do perfekcji jeszcze 990 płyt do zrobienia 😉 Wpadły mi do głowy nieszablonowe pomysły kolodionowe, więc niebawem nowe eksperymenty ! Ale pewnie przeplotę to cyfrowymi pstrykami 😀 tak dla równowagi, żeby nie było, że tylko co analogowe, stare i poplamione to dobre zdjęcie i artyzm 😉
Świnka skarbonka ciągle leży i kwiczy, także przepraszam za jakość skanów, bo wykonane biurowym skanerem – jak będą luźne fundusze, to zakupię skaner do klisz średnio i wielkoformatowych, a także szybek 🙂
żegnam się elegancko :