Jak zapewne wiecie, ci co śledzą FejsBook-owe wpisy na pewno, fascynuje mnie technika mokrego kolodionu. To jakby samemu przygotować podłoże pod negatyw, samemu go uczulić, samemu naświetlić, a potem wywołać i jeszcze zabezpieczyć uffff. Po co to wszystko, czy z tego procesu powstaje „sztuka” ? Oczywiście, że nie, bo kolodion jest/był modny ( niewłaściwe skreśl ) i widziałem sporo pięknych, ale też trochę słabych zdjęć – Proporcja na korzyść lepszych, bo zabierają się za kolodion osoby bardziej świadome, z pewnym zapleczem fotograficznym. „Artyści” pozostają na czarno białych rozmytych obrazach – tych popełniłem kilka w niedzielę , klisza czeka na wołanie 😉
Ale do brzegu, do brzegu. Chodziło za mną i doszło … do skutku 😀 Wychodząc na prostą po zawirowaniach rodzinnych i życiowych —> Zapisałem się na warsztaty u Pawła Śmiałka. Widziałem jego wystawy i zawsze podobała mi się techniczna strona jak i również wrażliwość artystyczna. Bo to trzeba znaleźć z kimś wspólny język. Jako, że naczytałem się o technice naoglądałem tutoriali i „poradników” jakąś wiedzę miałem. Ale co innego wiedzieć, a co innego robić.
Paweł bardzo sprawnie wprowadzał mnie w techniczne niuanse jak i proste życiowe podpowiedzi, co się sprawdzało u niego co nie. Bo ile osób tyle dróg. Często trzeba być „Słodowym”, by samodzielnie coś stworzyć lub kupić i zbudować z prostych elementów – nie płacąc fortuny, bo moda zawsze podnosi cenę.
Za modela posłużył mi niezawodny Łukasz, który jest także autorem zdjęć backstage-owych, bo ja byłem tak pochłonięty działaniem, że sam o tym nie pomyślałem. Za co dziękuje serdecznie ! Obrazy jak wyszły, musicie ocenić sami 🙂
Ja mogę polecić zdjęcia jak i warsztaty u Pawła. Jestem na etapie przygotowań do stworzenia własnej chemii i … pierwszych własnych kolodionów. Kto zainteresowany techniką, historią itp. z łatwością poczyta choćby na stronie Pawła, czy wygoogla. Nie będę się silił na powielanie wpisów z innych stron. W prostych słowach – wylewasz kolodion, który uczulasz srebrem, naświetlasz, wywołujesz i możesz mieć to na szkle jak ja – 3 szyby, lub na czarnym szkle np, lakobelu jak ja 2 sztuki , można tez na metalu(ferrotypia), czego jeszcze sam nie próbowałem:)
Na koniec historia pewnej maski… Paweł brał udział w projekcie The Mask i zgodził się użyczyć nam maski do naszego ambrotypu. Jak dla mnie wyszło bardzo dobrze, pierwsze skojarzenie mam z okładką gry komputerowej 🙂 Shane Balkowitsch zorganizował projekt, gdzie wysyła maski do różnych ambrotypistów i promuje tę technikę fotografii, rónież wiedzę o niej. Zapewne mój ambrotyp powędruje do tego cyklu prac. Więcej tutaj THE MASK Polecam !