Category Archives: Strobbing, flash, błyskanie, people

Strobing, flash, people , technical schemes informations about photo shoot , błyskanie , ludzie , schematy , opisy techniczne sesji zdjęciowych

W nowy rok, z nowymi planami

Kolejny roczek mija na blogu 🙂

 

Może tym razem nieco inaczej, bo dreptałem i myślałem jak tu rozpocząć nowy rozdział.

IMG_0810pores-loading

Wydreptałem, że w nowy rok, nowy etap, nowe nowe … trzeba z nowym i tak powstał pomysł zrobienia timelapsa. Nie „jakiś tam ” z USA czy NZ,  czy innych odległych landrynkowych lądów, które zawsze ciekawie i kolorowo będą wyglądać, ale z PL, z tu i teraz. Zatem widok na „patyk”* o północy :

 

 

Landrynki też się robią, także zaglądajcie często 😉

 

 

PS. Podziękowania dla gospodarzy tego wieczoru jak i imprezowiczów – za to, że nikt nie zrzucił mojego aparatu 😉

 

* patyk , czyli Pałac Kultury i Nauki w Warszawie 😉

Also posted in Bez kategorii Tagged , , , , , , , |

Wiosenne kolory

      

         

           Nadchodzi nieśmiało wiosna. Przy okazji spotkania na warsztatach koła fotograficznego Fotomorgana na AWF Warszawa umówiliśmy się, że Zouza pomaluje Martę – już gościła przed moim obiektywem, a jej zdjęcia możecie odszukać na blogu i stronie. Zamysł – ma być kolorowo, wiosennie 🙂

 

          Powyżej Catch light w całej okazałości.  Zaczęliśmy od portretowych ciasnych studyjnych zdjęć, by pokazać urodę Marty i wydobyć make up zrobiony przez Anie vel Zouze 😉 Po portretowej rozbiegówce zaczęliśmy robić bardziej sylwetkowe ujęcia. Jak to w studio – ISO 100 , przesłony około 4 – 4,5  , czas 1/160 lub 1/200 , ogniskowe na portretowych ujęciach 70 mm , na sylwetkach już niestety musiałem zejść w okolice 30 mm, bo brakowało miejsca w studio na odejście od modelki. Szkło, którym wykonałem wszystkie zdjęcia, to 24-70 2.8 Canona.

         

                  W studio zależało mi na wydobyciu catch light – na polski można to przetłumaczyć jako bliki światła w oczach. To co w nich widać. Jako, że miałem do dyspozycji 3 lampy użyłem 2 sporych softboxów około 120 na 60 cm – strzelam tak na oko. Odsuniętych od modelki o około 1,5 metra ustawionych symetrycznie lekko z góry w dół skierowanych, żeby cieniować światłem. Modelka około 1,5 m od białej ściany. Doświetlane snootem – tubą z plastrem miodu-  delikatne z tyłu na włosy, żeby zarysować kontur twarzy , szyję i fakturę włosów. Zatem bardzo dużo światła. Działanie kontry widać delikatnie na 1 foto, na ramieniu z prawej strony zdjęcia i kłosku – bo to ponoć nie warkocz, ale ja się nie znam, bo warkoczy nie nosiłem 😉

 

Po zabawach na białym tle trzeba było ruszyć w teren- wychodząc zauważyłem, że remont korytarza trwa w najlepsze, wiec postanowiłem to wykorzystać. Długi korytarz- dobre 50 m z oknami co kilka metrów, przez które wpadało światło słoneczne, rozproszone przez pył od kucia tynków. No to mamy dużo softboksów 😉  Ale troszkę mi mało plastycznie wychodziło przy ustawieniu Marty w naturalnym, bo było mocno boczne i nie zawsze tam gdzie chciałem. Zatem sięgnąłem po 580 i wyzwalacze radiowe Yongnuo. Miałem zatem dodatkową lampkę, która najczęściej doświetlałem odbijając od ścian i sufitu starając się unikać spłaszczającego błysku, prosto w twarz modelki. Udało się zachować miękkość światła zastanego. Zabawy z temperaturą, balansem bieli dawały zabarwienie i światło odbijane od ściany również nabierało np. żółci wspomaganej w LR. Czasy krótsze 1/40 – 1/50 przy ujęciach portretowych krótsze przy całym korytarzu około 1/100 sekundy. Lampką doświetlałem z reki przez wyzwalacze radiowe, więc nie podam dokładnych danych, bo się nie zapisały w metadanych zdjęć. Ale lawirowałem od 1/4 mocy przy błyskaniu w sufity, ściany, do 1/64 gdy błyskałem bliżej modelki lub bardziej w jej kierunku. Tu już kwestia każdego kadru i miejsca osobno. Eksperymenty.

 

 

 

Idąc dalej wpadło mi w oko ładne światło przez duże szyby wpadające na klatkę schodową. Użyłem okna jako kontry i dopaliłem światłem z 580 trzymanej w ręku 🙂

 

 

Wychodząc na dwór chciałem używać słońca jako kontry, niestety nie znalazłem ciekawych miejsc. Zrobiliśmy kilka innych ujęć ze światłem od przodu i musieliśmy zbierać się ze studia, bo pora robiła się późna…

 

 

 

 

 

Zouza ma swoje koncepcje wizażu, wiec nie zdradzam na razie NIC.   Jak się zdjęcia podobają to klikajcie LIKE na profilu facebookowym, to będziecie na bieżąco jak będę dodawał nowe zdjęcia.  Mam nadzieję, że jeszcze uda się z Marta popełnić kolejne zdjęcia, bo mam wrażenie, że nabiera wprawy i luzu przed obiektywem, a zdjęcia są coraz lepsze ! Pomysły są, tylko terminy trzeba dograć 😉

 

 

 

 

 

Dla cierpliwych – Kilka bonusów, bo zabawa musi być!   😉

 

 

 

 

 

Also posted in Bez kategorii Tagged , , , , , , , , , |

XXL, czyli powinno być grubo…

           Pozmieniały mi się plany weekendowe i okazało się, że mam luźny dzień. Akurat w tym samym czasie mignęła mi informacja o warsztatach fotografii motoryzacyjnej. Opis wydał mi się zachęcający, miejsce i czas odpowiednie, jakby ktoś planował dla mnie imprezę, zatem nie mogłem sobie odmówić przyjemności.

          W studio Sensi nieopodal Okęcia spotkaliśmy się, żeby posłuchać wykładów o zdjęciach motoryzacyjnych Piotra Frankowskiego z magazynu RAMP – bardziej o autach oraz Miguel Gaudencio – bardziej o zdjęciach, a także krótkiej prezentacji o prawach autorskich w fotografii prezentowanej przez osoby związane z projektem Legalna Kultura. Autko- śmieszna mała Lancia Ypsilon, przygotowali do zdjęć panowie z firmy dystrybuującej kosmetyki Eco Touch. Nad przygotowaniem modelek stał sztab stylistów, fryzjerów i wizażystek – od Max Factor. Sprzęt oświetleniowy rozstawił sklep Fripers .  Organizowała to firma „XXLStock” młoda baza zdjęć na polskim rynku. Możecie poczytać o nich XXLSTOCK 🙂

          Po kolei … Piotr Frankowski to pasjonat, a takich ludzi cenię i lubię słuchać 🙂 Że jest gawędziarz, to wykład, dyskusja mógłby trwać cały dzień i nadal nie byłbym znużony. Może dlatego, że patrzę przez pryzmat swojej osoby – świra motoryzacyjnego 😀 Zdjęcia i historie o ich powstaniu były bardzo ciekawe. Pozazdrościć jedynie możliwości dostępu do miejsc i unikalnych samochodów. Polecam magazyn RAMP, bo jest to ciekawy magazyn – o Kulturze motoryzacji, jak sami o sobie piszą. Od razu przychodzą mi na myśl Oktany ze swoja filozofia patrzenia na auta. Tylko Oktany się dopiero rozpędzają, a RAMP już 4 wydanie niebawem na papierze będzie miał.

          Legalna kultura… ciężko o prawie autorskim coś sensownego powiedzieć w tak krótkim czasie, bo i co przypadek to inny stan prawny. Ale osoby prowadzące miały pojęcie o czym mówią i warto było posłuchać tej pigułki wiedzy. Brawa za kampanie i cały projekt.

           Miguel Gaudencio jest bardziej portrecistą, niż fotografem motoryzacyjnym, ale gdzie auta tam i człowiek. Jedno od drugiego nie leży tak daleko jakby się na pierwszy rzut oka by zdawało. Same zdjęcia z tych warsztatów pokazują, że jest to jak najbardziej ciekawe połączenie. Miguel pokazał swoje dwa krótkie filmy, które łączyły oba zagadnienia. Miguel mówił bardziej fotograficznym językiem, o sztuce kadrowania, oświetlania i trochę o innych technikaljach, kuchni sesji zdjęciowych. Potem pomagał każdemu przy robieniu zdjęć !

          Tyle opisu, a jak wyszło w praktyce ? W praktyce mieliśmy być podzieleni na grupy po 4 osoby, żeby nie wchodzić sobie w paradę przy robieniu zdjęć. Zapisałem się do 1 grupy, ale okazało się, że ktoś zabrał wyzwalacz i nie było dla mnie 🙂 Piękny wstęp, pomyślałem. Ale popatrzyłem, że używają polskiego standardu studyjnego Yongnuo 603, czyli takie jak zakupiłem już dawno temu poczytaj TU  . Okazało się, że mam w plecaku swoje wyzwalacze.

          Zatem nie było już problemem, żeby w każdej grupie była odpowiednia liczba Canonierów i Nikonowców, ja byłem niezależny od tego czy wróciły od razu wszystkie wyzwalacze. W między czasie okazało się, że 4 osoby próbujące zrobić zdjęcie, często w tym samym czasie to nie najlepszy pomysł, bo nigdy nie wiadomo komu błysnęło, kto ukradł, a kto ma dobrze naświetloną klatkę, bo jedna lampa nieco dłużej ładowała od drugiej – życie. Troszkę udało się opanować chaos z pierwszej grupy, zatem może i lepiej, że z boku popatrzyłem co tam się dzieje itp. Miałem swoją koncepcję na zdjęcia i kilka kadrów. Zrealizować nie zdążyłem wszystkich niestety… 10 minut i time out ! Kolejna grupa.

        Która błysnęła ?

          Modelki się wyginały, jak mogły, aby było ciekawie. Stylista pokrzykiwał – zabawnie zresztą, bo pouczając modelki 😀 To tak jakbym ja, pouczał stylistę, co na topie w modzie 😉

          Problemem, było to, że nie było czasu na zabawę światłami, raczej trzeba było improwizować jak na zastanym, bo lamp nie ruszaliśmy – stąd może te duże octabanki, żeby zalać światłem scenę 😀

            Trochę to nie po mojej myśli, bo co to za warsztat, jak się światłem nie bawi… ale zaraz zaraz, to też ćwiczenie, jak musisz wycisnąć z tego co zastałeś. No tak, ale to poligon i walka wręcz, a nie komfortowa nauka – co mogłaby sugerować nazwa „warsztaty”. Nie mogliśmy nawiązać kontaktu z modelkami, nie mogliśmy poustawiać świateł, więc to trochę przeczyło temu o czym mówili wykładowcy, ale trudno o komfort pracy przy takiej liczbie osób i jednej scenie zdjęciowej. Trochę improwizacji jednak nie zaszkodzi. Kilka kadrów wyniosłem, trochę nowego doświadczenia, trochę stresu, jak ustawiłem modelkę i chcąc zrobić zdjęcie nie mogłem kucnąć, bo ktoś już stał za moimi plecami robiąc zdjęcie —-> mojej koncepcji !!! Taaaaak, później będzie 20 kadrów z przesunięciem o pół metra…

          Niestety to była najgorsza część warsztatów. 4-ki miały być, a bywało różnie. Każdy chciał porobić swoje koncepcje, a tu światło nie błyska, a tu ktoś wchodzi ci przed szkło, a tu modelkę ktoś porywa. Jako, że finalnie byłem w trzeciej 4-ce, to czasem miałem wrażenie, że do naszej 4-ki należą pozostali uczestnicy z pierwszych, czyli nasza 4 mogła liczyć i 12 osób, a zbiór ciągle się powiększał i zmniejszał bez większego racjonalnego uzasadnienia 🙂 Matematykom się to nie śniło. Ja znalazłem na to sposób taki, że postawiłem aparat na statywie, niskie ISO, średnia głębia ostrości = długi czas bez błysku. Koledzy z innych grup robiąc zdjęcia naświetlali mi klatkę – ot ta poszukiwana kreatywność. Ja nikomu nie kradłem błysku fizycznie, a jedynie korzystałem z wyzwolonego 🙂 Minusem takiego rozwiązania, było to, że byłem daleko od planu, żeby nie przeszkadzać akurat fotografującej grupie oraz nie miałem wpływu na moment wyzwolenia błysku… zatem ilość prób była duża, a sukcesem zakończonych niewiele … ale lepszy rydz, niż nic.

Drugą opcją jaką zacząłem wykorzystywać to zoomowanie w trakcie naświetlania i zbieranie kilku błysków 🙂 Kreatywne rozwinięcie poprzedniej wersji świetlnego złodziejstwa 😀 Czyli teraz czasy były możliwie najdłuższe oraz nauka ile zoomu wyjechać, aby nie poucinać bezsensownie kadru. Od czego zacząć, gdzie skończyć. Nie wiem czy często mi się to będzie przydawało, ale mały kamyczek do ogródka pt. „jakby trzeba było, to wiem jak to zrobić” 😉

Czasem złapałem nawet dwa błyski 🙂

           Na koniec dla chętnych Miguel zgodził się porozmawiać o zdjęciach, które zrobiliśmy tego dnia. Każdy miał wybrać jedno swoje naj i pokazać publicznie na rzutniku. Poziom był różny, od bardzo dobrych kadrów, przez średniaki. Nie było dramatu, w postaci totalnych gniotów. Tym bardziej cieszy uznanie jakim obdarzył moje zdjęcie. W ustach osoby prowadzącej wykłady po angielsku słowo „zajebiste, gratuluje” nabrało innego wymiaru i ciepła 🙂

           Tak wesoło minął tamten dzionek. Zdjęcia dziś przejrzałem i wysłałem swoje 5 na konkurs – 1 nagrodą jest publikacja w RAMP oraz 20 najlepszych zdjęć zostanie pokazana na wystawie w Traffic Club przy Brackiej w Warszawie. Czy się załapię – zaglądaj na bloga to się dowiesz 🙂

           Czy jestem zadowolony ?

           Na plus – Tak, bo spotkałem ciekawych ludzi, podejrzałem jak pracują, pooglądałem ładne zdjęcia, sam porobiłem – kilka dobrych kadrów jest, a jak ja jestem zadowolony, tzn. że są dobre 🙂 Moja wybredność i samokrytyka jest czasami za duża, więc tym razem jakaś satysfakcja, że się po ludzku, tak po prostu – przynajmniej mi – podoba.

            Na minus zatem – przepychanki do zdjęcia, pomimo dobrych chęci organizatora i podziału na grupy, trudności z manewrowaniem światłem, bo jedna osoba jak zawłaszczy plan zdjęciowy, to reszta nie zrobi swojego, stąd kompromis i duże źródła światła – które nie najlepiej spełniały swoją rolę, bo refleksy w kształcie octy na aucie nie wyglądają najlepiej, a i cieniem nie popracuje się na scenie.

           Zagadka, ile osób liczy ta 4-ka ? 😉

           Czy wziąłbym udział w tych warsztatach po raz kolejny ? Nie mam pojęcia. Akurat tutaj złożyło się bardziej czasowo, niż planowałem swój udział od początku. Dyskomfort fotografowania w stadzie, gdzie czułem się jak w fosie, na koncercie pod scena – ja blisko głównego wydarzenia, ale za plecami tłum. Boję się jednego, że kadry będą się powtarzać. To trochę męczy jak się prosi modelkę o ustawienie tu i tak… po czym zanim ja, mimo mojej kolejki do zdjęć, podniosę aparat do oka, już inni za plecami pstrykają – takie okradanie ze zdjęcia i pomysłu. Brak kreatywności? Chęć zrobienia dobrego zdjęcia ? Korzystanie z sytuacji ? Wszystkiego po trochu, bo każdy chciał zrobić zdjęcia… Może za dobrze mam, że organizuje sesje sam.  Zouza zajmuje się profesjonalnie wizażem, zadba o stylistykę z koleżanką stylistką, a ja mam czas na poznanie modelki i pracę z nią. Jeżeli więcej z warsztatów, a mniej z improwizacji, to pewnie bym się jeszcze raz wybrał. Ale kolejny raz na fotograficzny spęd ciężko będzie mnie namówić…

Jakby było mało to dołożę jeszcze kilka zdjęć, bo od moich podróży za wiele nie publikowałem na blogu 😉

Also posted in Moto Sport photoshoot Tagged |