Author Archives: Maciej

Maniakalnie podchodzacy do wszystkiego co robi..

Na zachęte – Poniedziałek też może być udany !

 

Dziś coś na zachętę 🙂  Ostatnio wybrałem się na Tor Kielce sprawdzić jak się jeździ dłuższym autkiem, bo zawsze małymi gokartami śmigałem po ulicy.  Przy takich okazjach pojawiają się dylematy czy fotografować czy jeździć. Na szczęście paliwo się kończyło, opony spalone, więc musiałem z siły wyższej zrobić pauzę- kurs na stacje wystudzić, sprawdzić olej itp. A jak pauza to aparat do reki i kilka zdjęć. W trakcie trwania jazd, w padoku było ciasno i co chwile ktoś przejeżdżał przez depo, wiec spróbowałem podpiąć Riga – stara konstrukcja niestety jeszcze – i udało mi się ustrzelić takie kadry.

Po torze latali koledzy, ale udało mi się obrobić tylko kilak zdjęć. Stąd ten tytuł wpisu. Oto one , a na szerszy wpis musicie poczekać aż po weekendzie majowym 🙂  Jest chytry plan – już temat wybrany i zdjęcia w produkcji 😉

 

 

Są jeszcze inne ciekawe zdjęcia, wiec zaglądajcie na bloga i na http://www.facebook.com/pages/Maciej-Tobola-Photography/148463525271762 

 

Na koniec zdjęcie kolegi – dzięki i pozdrawiam 🙂

MG ZS on track

 

 

Posted in Moto Sport photoshoot Tagged , , |

Rig shot , czyli zdjęcia samochodów inaczej

             Każdy fan motoryzacji ostatnich powiedzmy 10 lat na pewno zna efektowne zdjęcia aut w ruchu, ale z ostrym generalnie całym autem oraz z takimi detalami jak np ostre zaciski hamulcowe pod rozmazanymi z powodu ruchu felgami. Takie smaczki są już do zrobienia na komputerze, ale wymagają bardziej umiejętności grafika niż fotografa, czyli nie dla mnie 🙂 Ja  z założenia szukający frajdy, a nie dróg na skróty, postanowiłem skonstruować własnego RIGa. Zaczęło się od przyssawek, które pozwalały zamontować aparat wewnątrz…

lub na karoserii w miarę bezpieczny sposób*** i wykonanie zdjęć, gdy auto jest w ruchu. Jednak takie gadżety pozwalają na fotografię fragmentów, ale nie klasycznego ujęcia całego auta.

              To dopiero połowa drogi do RIG SHOOT-a, a może i jeszcze dalej… Kolejnym gadżetem, który jest niezbędny do zrobienia zdjęcia całego auta jest mocowanie umożliwiające odsunięcie aparatu od auta. Tutaj już wkraczają co najmniej 2 przyssawki + kij / tuba/ rura / pręt = co człowiek zdoła wymyślić i ma pod ręką. Nie ma jednego właściwego sposobu. Tak jak i RIG na przyssawki nie jest jedynym znanym. Można spotkać się również z RIG -ami podwoziowymi, ale ze względu na ich mniejszą popularność – bo jak go zamontować np do sportowego auta ? – pominiemy je w tym opisie. Sam takiego nie posiadam, wiec nie mam o czym pisać. Bo z założenia RIGi montujemy do ciekawych autek i chcemy osiągnąć ciekawy efekt. Cóż to za ciekawy efekt z fiatem w środku nudnego miasta… Hmmmm . To muszę zapamiętać i kiedyś spróbować ! 😉

               DO brzegu, do brzegu… Mamy przynajmniej 2 przyssawki i rurę, w moim przypadku- zakupiona w sklepie budowlanym, w dziale hydraulika. Nie grzeszy lekkością, ale jest na tyle sztywna, że zestaw około 1,5 kg – body ze szkłem – nie buja się i nie złamie go. Przynajmniej na razie na to się nie zanosi. Idealnym rozwiązaniem jest rura z carbonu – lekka, sztywna pochłaniająca wibracje… jedyny minus. Orientowałem się i kilka rurek to koszt około 1,500 pln w górę 🙂 Lotto przybywaj ! Na takie zbytki nie mam gotówki, wiec radzę sobie jak mogę. Pewne plany udoskonalenia są, ale efektami podzielę się jak już przetestuję, bo nie chcę nikogo wsadzić na minę —> WAŻNE doczytaj do końca lub przeskocz jak Cię już nudzę 😉

               Teraz jest kilka rzeczy, o których należy pamiętać. Przyssawka musi być zamocowana do powierzchni możliwie płaskiej i równej – lekkie łuki na większej powierzchni są tolerowane, ale nie mocne zaokrąglenia, bo nie będzie się trzymać. Auta z wieloma małymi przetłoczeniami nie są zbyt wdzięczne do RIG-ów. Rozstaw między przyssawkami nie może być za mały, gdyż będą działały duże siły, może więc spaść, a koniec z aparatem będzie się bujał, co grozi rozmazanymi zdjęciami i to nie tylko tła, a całego auta. 

                Pierwsze zdjęcia wykonywałem z aparatem przyczepionym na głowicy na końcu kija, zatem zakres regulacji był bardzo mocno ograniczony, bo zależał od możliwość przyssania się do auta. Także zasięg był ograniczony oraz możliwości kadrowania. Nie ma co narzekać, bo udało mi się wykonać kilka ciekawych zdjęć nawet takim zestawem 🙂

 

             Wróciłem do rig-owania, gdyż postanowiłem dopracować go i zrobić kilka naprawdę dobrych zdjęć, których bym nie traktował jako ciągłe eksperymenty, a jako skończony projekt. Kupiłem Magic Arm Manfrotto z Super Clampem, które pozwolą mi nieco uwolnić się od ograniczeń mocowania i pozwolą swobodniej kadrować. Nie jest to jeszcze moje marzenie, ale już idę w dobrym kierunku. Mocowanie do kija mam zamiar tym razem zastosować głowice kulowe, aby móc mocować pod różnymi kątami, a nie tylko na równie płaskich powierzchniach – to będzie niebawem testowane 😉 

             Póki co mam ze sprzętu: przyssawki, kij, magic arm z głowicą, super clamp, aparat i auta… no nie wszystkie moje, ale … są na zdjęciach – przyjaciele z klubu Roverki.pl użyczyli jednego wieczoru kilku modeli 🙂 Jednym z problemów, jakie napotkałem, to długość naświetlania. Nałożyłem filtr ND8, aby wydłużyć ekspozycje, bo ISO było już na 100, żeby unikać szumów. Przesłona w okolicach środka- dla jakości i ostrego auta. Potrzebować będę jeszcze mocniejszy filtr, bo czasy nie są dość długie, a robiłem wieczorem w mieście, przy średnio zachmurzonym niebie. Test shoty w kilku wersjach WB i kolorów, zależnie od otoczenia i świateł. Podziękowania, dla całej ekipy za kierowanie autami i pomoc w mocowaniu 🙂


             Cele na bliską przyszłość – dłuższe czasy, dalej odsunięty RIG – dla większych możliwości kadrowania i wykorzystania bardziej neutralnych ogniskowych.

 *** Teraz kilka wskazówek, żeby nie było zbyt kolorowo. Jak masz przyczepione COŚ do auta , pewnie zainteresuje się tym policja – pozdrawiam panów funkcjonariuszy, którzy się zainteresowali co się dzieje i sprawdzili nawet telefony w ostatni – lany poniedziałek. Na szczęście nasze telefony okazały się naprawdę nasze i mogliśmy dalej bawić się – na parkingu 😉 Polskie przepisy mówią, że nic nie może wystawać poza obrys auta, czyli jak by nie patrzeć istota RIG-ów jest niezgodna z prawem. Zatem należy wykonywać zdjęcia w zabezpieczonym miejscu, parking, ulica, plac, tor… bo chyba nikt nie chciałby spotkać się z autem, które ma wystająca rurę przed maską, jak Don Kichot swoją kopie 🙂 

 *** Raz podkusiło mnie zimą pobawić się przyssawką na masce, gdy bawiłem się na śniegu. Przyssawka miała już jakiś czas, ale nie zawsze trzymała poprawnie, pomyślałem, że jak trzyma to trzyma. O jaki byłem głupiutki 🙂 Jakby człowiek pomyślał czasem przed, a nie po fakcie… fakt był taki, że przyssawka odkleiła się przy raptem 20 km/h, ale aparat zdążył uderzyć 2 razy w maskę- wiem, bo zostawił ślady !!! – oraz upaść na lód obiektywem ! AUĆ podwójne :/ Obiektywu nie odratowałem, bo zostały z niego dwie części… Także uważajcie jak mocujecie i w jakim stanie jest przyssawka, ta po testach wodnych wykazała mieć małe wyszczerbienie na obwodzie, przez które uciekało pomału powietrze. Teraz już wiem, mam nadzieje, że wy też, że warto się czasem przyjrzeć gumie 😉

                Oto ostatnie zdjęcie z Sigmy… niech jej filtry lekkie będą 🙂

 

PS.  a tak się robi jak ma się inny budżet i kilku sponsorów 😉

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=CpmDPJdD40o

Posted in Moto Sport photoshoot Tagged , , |

Błyskotki – czyli flash, speedlite, strobing

           Panowie też lubią błyskotki.  Zwłaszcza jeżeli mówimy o fotograficznych gadżetach. Dziś chciałbym się podzielić kilkoma uwagami sprzętowymi. Bo dobrze się uczyć na błędach, a jeszcze lepiej na cudzych błędach 😉 Wtedy nauka idzie szybciej i przyjemniej, czasem też taniej. Po co wyważać otwarte drzwi?

          Moja pierwsza styczność z błyskaniem miała od razu miejsce w studio fotograficznym, gdzie pod okiem pani fotograf – Marioli – wykonałem pierwsze błyski i to na kliszy, żeby potem te wypociny wywołać własnoręcznie. Tutaj próbka jednych z pierwszych moich studyjnych zdjęć.

            W studio do dyspozycji miałem 3 lampy 300 Ws, polskiej produkcji  +  różne modyfikatory. Nauka była owocna, a ja rozpocząłem kompletowanie własnego sprzętu od aparatów i obiektywów. Przyjść jednak musiał jednak ten czas, kiedy potrzebna była mi niezależność, bo niestety do studia i ciemni mam daleko .

            Pierwsza sesja studyjna z modelką 🙂 ciekawe doświadczenie – wykopać własne zdjęcia z przed blisko 10 lat i spojrzeć na nie jeszcze raz – POLECAM !

         Rozpocząłem poszukiwania własnych lamp. Posiadałem lampę Canona 277t, ale to tylko najstarsi fotografowie pamiętają taki wynalazek, więc go pominę milczeniem 🙂 Po wielu wieczorach spędzonych na forach i stronach strobingowych, postanowiłem zakupić chiński wynalazek Yongnuo w wersji YN460 II 🙂 Jest to mocna lampa – dorównująca Canonowskiej 580 ! – o prostej budowie i funkcjach. W pełni manualna lampa, która może być również używana jako Slave – wyzwalana przez foto celę. Zakres regulacji to 7 poziomów od najsłabszego do najmocniejszego. Od razu zakupiłem 2 sztuki, za UWAGA około 260 pln ! , z zamysłem do wykorzystywania ich do oświetlania tła, jako kontry lub doświetlania całego planu. Materiał nie jest jakiś wyrafinowany, ale wszystko działa. Estetom, którzy muszą mieć ładny gładki plastik i idealny kształt przycisków – nie polecam ! Z założenia wiedziałem, że ograniczone możliwości regulacji będą stwarzały problemy z używaniem ich jako światła głównego, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma 🙂 Dlatego na początku wykonałem kilka sesji z tymi lampkami i można >? można ! 🙂 Wykorzystywać wtedy trzeba fizyczne zjawisko – prawo odwrotności kwadratu : ilość światła maleje nieliniowo, tylko w odwrotności kwadratu dystansu. O tym kiedyś jeszcze napiszę, ale chodzi o to, że skoro nie mogę regulować mocą lampy, to mogę regulować dystansem lampy od fotografowanej osoby, przedmiotu, miejsca.

         

 

         Zaraz po zakupie testy wieczorem 🙂

             Objawił się jeszcze jeden problem – foto cela nie jest zbyt czuła, więc w dzień, na dworze nie jest pewne, że będzie łapać. Taszczyłem lampki na stok by popstrykać, ale nawet wieczorem w szarudze, nie łapały bo śnieg za dużo odbijał i fotocela nie reagowała, a w całkowitej ciemności już nikt nie chciał ze mną na stoku siedzieć by popstrykać na górce skoki. Ale i na to jest sposób 🙂 również z taniej chińszczyzny – wyzwalacze radiowe RF 603 🙂 zakupione w ilości 4 sztuk, bo wadą niesystemowych wyzwalaczy jest ich mała kompatybilność z nowszymi produktami tej samej marki, ale skoro kupiłem ich 4, to na 3 lampy starczy, z jednym używanym jako wyzwalacz na aparacie 😀 Problem fotoceli już mnie nie dotyczy 🙂 Na pewno nie jest to pocket wizard, ale tez nie kosztował jak pocket, za którego trzeba zapłacić prawie jak za obiektyw ze średniej półki 😀 Dokładnej ceny Yongnuo nie pamiętam, więc nie chcę wprowadzać w błąd, ale było to rzędu 200-300 PLN za 4 sztuki. Uważam to za bardzo dobrze wydane pieniądze. Działa na duże odległości, przez szyby, ściany itp. Niezależność miejsca ustawienia światła to piękna rzecz, w porównaniu do kombinacji jak tu błysnąć żeby inna lampa złapała, może odbić, ale od czego……. to nie jest myślenie o zdjęciu. A przecież to chcemy robić ? To dobrze by było zająć się modelem i jak to światło się na nim układa, a nie od czego odbije, żeby w ogóle błysnęło. Mogę z własnego doświadczenia polecić te gadżety 🙂

            Wyzwalacz

 

         oraz test shot :


           No to mamy chińskie lampy i wyzwalacze, ale nadal, ciężko z „manualem” latać np robić reportaże, czy mieć dużą kontrolę nad światłem. Przyszło trochę kasy to i przyszedł czas na zakup Canon Speedlite 580EX II, która jest najwyższym modelem z największą liczbą funkcji. Instrukcji nie będę tu przytaczał, ale z tego co ja korzystałem – HSS, pierwsza i druga kurtyna, ETTL II oraz duuuuży zakres regulacji. To daje sporą różnicę w porównaniu do taniego Yongnuo. Ale za samą 580 zapłaciłem więcej niż za 2 lampy i 4 wyzwalacze radiowe ! Więc każdy niech przeliczy swoje ciężko zarobione pieniądze i odpowie sobie sam, do czego mu lampy. Bo ja za połowę ceny 580 miąłem przyjemny zestaw 3 lamp, czyli małe domowe studio ! Do domu wcale nie potrzebne jakieś mega duże i mocne lampy.

       

           Lampa  Quantuum

           Testy Quantuuma

                Po błyskałem tak jakiś czas i padła decyzja – kupuje lampę studyjną. Po co? Dlaczego ? Robiłem trochę portretowych sesji, przy których ten zakres regulacji jak i moc lampy zaczęła mieć znaczenie. Jeżeli używamy modyfikatorów, softy, octy, beauty dish-e to one zaczynają nam zjadać sporo światła. Męczyć speedlite-a 580 na max mocy i nadal być nie zadowolonym. Palnik speedlite-a nadal będzie mniejszy i słabszy niż „dużej” lampy. Szukamy lampy ! Pomysłów było dużo, bo przy okazji różnych zdjęć, mogłem pomacać oświetlenia jakich używają inni fotografowie. Jednak jest jedna rzecz, która ogranicza – budżet. Czy kupić jedną firmową, czy dwie średniej pułki ? Dylematów co nie miara, a opinii tyle co ludzi. Wybrałem Quantuuma R+600. Dlaczego >? Cena zakupu nowej na fakturę, duży zakres regulacji, modyfikatory dostępne w rozsądnych cenach do mocowania Bowensa oraz w miarę przyzwoita opinia. Wiadomo, nie uniknie się tego, że płacąc mało nie dostaniemy high end-owych rozwiązań, ale też nie jestem high end-owym, profesjonalnym fotografem, tylko kompletuję sprzęt na realizację własnych pomysłów i okazjonalne sesje komercyjne. Mam lampę około półtora roku i wymieniłem w niej żarówkę pilota, poza tym działa bezbłędnie. Coś na co niektórzy narzekają – barwa światła jest obecnie łatwa do skorygowania balansem bieli w postprodukcji. Lampa ma wszystkie podstawowe funkcje jakich moglibyśmy sobie życzyć. Jedyny problem, ze nie ma zasilania zewnętrznego. Kupiłem jednak ją, wychodząc z założenia, że akumulatory do serii przenośnej nie są chwalone, więc szkoda dopłacać. Na razie radzę sobie bez przenośnych zasilaczy. Choć myślę o tym na przyszłość.

               Każda z tych lamp ma nieco inne zastosowanie. Zależnie od potrzebnej mocy, dokładności czy mobilności. Każdy stający przed dylematem co wybrać musi najpierw odpowiedzieć sobie do czego mu ten sprzęt. Wiadomo, że najlepiej by było żeby dało się zrobić z lampą wszystko, ale tak dobrze to nie ma nawet w Erze 😉 Jeżeli szukasz taniej opcji na rozpoczęcie zabawy ze strobingiem – błyskaniem, może szukasz czegoś co da dużo światła do wypełnienia sceny- poszukaj chińczyków, które są sprowadzane przez polskie sklepy. Jeżeli potrzebujesz np ETTLa , to już albo droższe chińczyki albo firmowa lampa Canon, Nikon, Metz, Nissin itp. Jeżeli będziesz raczej celował w fotografię studyjną, nie bawił się w reportaże, to od razu skieruj swoją uwagę w kierunku lamp studyjnych, często można znaleźć używany sprzęt za nie duże pieniądze. Dla mnie dodatkowym atutem zakupu byłą możliwość otrzymania faktury ze sklepu. Gdyby nie to, pewnie skusiłbym się na jakieś używane. 

               Teraz – tylko pomysły, czas i miejsce mnie ograniczają w kwestii oświetlenia 😉 Z resztą, jakoś dam rade przeżyć 🙂 A wasze pomysły na „domowe” studio ?

Posted in Strobbing, flash, błyskanie, people Tagged , , , , , , , |