Kilka dni minęło, więc czas na podsumowanie. Głowa już ostygła , zdjęcia też, mmmmmmmhm można pisać 🙂 Czy www.todobrykurs.pl/ ?
Przez niejaki przypadek tam trafiłem, bo przez @ zostałem poinformowany o warsztatach i terminie, w zniżkowej cenie, za nadesłanie zdjęć na konkurs Heliona– według informacji mieli problem z mailem i odzyskiwali dane. Akurat termin mi się wpasował, więc zaklepałem miejsce. Skusiło mnie fajne studio, praca z cyfrowym średnim formatem, program oraz zastrzeżenie, że trzeba posiadać podstawową wiedzę fotograficzną.
Na miejscu studio na plus, dużo miejsca, czysto i schludnie. Prowadzący Sebastian Siębor wprowadzał do tego, jak wygląda proces przygotowania sesji – tu brakło mi przykładów np. rozrysowanego planu, briefu o sesji, schematu świateł na przykładach itp. itd. Za dużo suchego gadania, za mało połączenia z praktyką. Miałem wrażenie, że część osób słucha tego jak opowieści o migracji kormoranów w strefie podrównikowej 😉
Przybyła modelka i wizażystka. Malowanie i ubieranie, a my w przerwie na pizze, która trochę pozwoliła zintegrować i luźno pogadać między uczestnikami zorientować się jakie kto ma doświadczenie. Powrót do studia i zdjęcia – każdy miał około 20 minut na wykonanie zdjęć wedle własnego pomysłu i poszukiwanego efektu, Sebastian podpowiadał i nakierowywał, a nie ustawiał za nas światła, co mi się osobiście bardzo podobało, ale wśród osób, które nie miały doświadczenia w studio budziło to niemały popłoch jakiego światła użyć, jak ustawić, jaki modyfikator użyć i milion innych pytań w głowie, a czasu mało. Moim zdaniem problem przy tych warsztatach był, zbyt chaotyczny nabór osób na zajęcia. Ja, nieskromnie powiem, że niewiele nowego wyniosłem wiedzy z pierwszego dnia, kilka propozycji ustawienia lamp, trochę teorii procesu tworzenia sesji modowych… ale część osób mówiła o tym, że to dla nich zupełnie nowe doświadczenie. Myślałem, że to ja z końca świata tam jadę, a chyba miałem najbliżej- był Gdańsk, Szczecin, Poznań, Kraków itp.. Wydaje mi się, że powinno być większe sprecyzowanie dla kogo te warsztaty są przeznaczone, to pozwoliłoby mi zaoszczędzić teraz zastanawiania się czy było warto. Bo, ani program i obróbka graficzna nie była omawiana z jakimiś smaczkami technicznymi, ani same zdjęcia super przygotowane i przemyślane. W 20 minut ciężko ustawić lampy, pomierzyć światło i popracować z modelką. Ja kiedyś pisałem o rozbiegówce – to dla mnie czas przyzwyczajenia się do aparatu jak ostrzy, kadruje, rysuje obiektyw i modelki chwila na poznanie się ze sposobem komunikowania się kolejnej osoby, ot przykłady z soboty : „weź trochę….yyyyyyy, ok tak” , „ patrz w prawo,yyyy nie może w lewo”, „strzel focha” itp. ;). Rozbiegówka to czas na jakieś wygłupy, rozlużnienie, ustawienia aparatu, świateł i można się brać do pracy 😀 Tutaj w 20 min ciężko to skompresować.
Mój pomysł był banalnie prosty, chciałem spróbować separacji białej, lekko kremowej sukienki na białym tle. Miało być świecone lekko pod kątem, żeby nie spłaszczyć zbyt twarzy, ale przy pomocy flag, czy murzynów, jak niepoprawnie politycznie niektórzy mówią, zarysować cieniem boki figury i twarzy. Rozbawiłęm Sebastiana chęcią „wykorzystania dwóch murzynów z dwóch stron modelki” 😉 Problem pojawił się przy świeceniu z boku, bo soft czy parasolka siały za mocno i przez to odcięcie od strony lampy zanikało, co psuło „mój zamierzony efekt” 😉 Więc co za problem, założyć inny modyfikator, ano czas i brak na przykład grida do softboxa lub beauty discha z gridem na podorędziu w studio. Mieliśmy kilka garnków, którymi rozświetlałem tło + duża parasolkę z możliwością założenia zmiękczającego materiału oraz mały kwadratowy soft. Trochę jedno i drugie nie dla mnie. Tutaj wychodzi dla mnie nauka. Nie wymyślać czegoś, czego nie dam rady zrobić z konkretnymi narzędziami. Może to przyzwyczajenie, że w domu często używam beauty disha z gridem, albo nawet sporej octy z gridem, żeby zaświecić bardziej kierunkowo. Muszę chyba częściej sam narzucać sobie ograniczenia, np. że mam tylko softa i muszę wyświecić w konkretny sposób i muszę kombinować z blendami i flagami, albo może w ogóle jak Lara Jade lub Zack Arias na swoich warsztatach używać „One light” 🙂 Także zdjęcia wrzucę do katalogu eksperyment, bo nie uważam za szczególnie udane :/
Pokażę kilka zdjęć tych bliższych zaplanowanym, wymyślonym i potem „zwykłych portretów” po uświadomieniu sobie, że nie osiągnę takiego efektu jak bym chciał. Czyli mam pracę domową, powtórzyć i zrobić to tak jak bym chciał !
Poniższe wyciągane nieco z testowego zdjęcia jak proporcje światła na tło ustawiałem, widać tutaj jak światło po całym studio „rozbiegane było”, bo i obrys był mocny i z przodu było go całkiem dużo. Za dużo jak na mój pomysł.
Próby z flagami, nie dające zamierzonego efektu, bo trzeba by bardzo starannie powalczyć z tematem, na co przy ich ręcznym trzymaniu nie było szans w takim tempie.
Teraz podsumowanie. Organizacja ok- zgodnie z planem. Temat ok- w sumie tylko precyzyjniej określenie, że to podstawy np. pierwszy kontakt ze studiem. Prowadzący ok- Sebastian cierpliwy i sympatyczny, pomagał, podpowiadał, nakierowywał. Modelka ok- Kasia wytrzymywała dzielnie przeróżne pomysły kursantów- gratuluje, bo ja momentami śmiałem się sam do siebie.
Na minus – trochę za dużo przegadanych minut, za mało czasu na same zdjęcia, jedna modelka pomalowana w południe nie wytrwa do wieczora w „dobrej formie” niestety tutaj opieka wizażystki przydałaby się przez czas robienia zdjęć ( poprawić włosy, podmalować usta, przypudrować) albo jeszcze lepiej druga modelka, by ktoś się przebierał i malował podczas gdy druga modelka by pozowała. Dałoby to więcej stylizacji, możliwości pokombinowania, białe na białym, czarne na czarnym, kolorowo, high key , low key itp. itd. a przed wszystkim sprawniej by szło i więcej czasu na same zdjęcia. A tak w sumie chyba wyszło, że każdy ciuch fotografowały ze 2 osoby. Kasia mimo, bardzo cierpliwego nastawienia, nie była w stanie przy kolejnej osobie zagrać do zdjęcia- na początku widać było, że potrafi dużo więcej dać z siebie. Dlatego IMHO 2 modelki to minimum. Komfort i ciekawsze zajęcia dla wszystkich, a koszt nie tak dużo większy dla organizatorów.
Może inni uczestnicy się wypowiedzą jak oni odebrali te warsztaty i czy pokrywa się ich punkt widzenia z moim ?
Na koniec kilka zdjęć bonusów z freelansingu – canona 650 i biometar 120 2.8 oraz flektagon 50 4. Nie lubię robić zdjęć zza pleców, bo to przeszkadza głównemu fotografowi, ale w pewnym momencie to było jedyne zajęcie w studio, gdy nie było co ze sobą zrobić, gdy ktoś inny fotografował 🙂 zniekształcenia perspektywy to wina szerokiego flektagona 😉
One Comment
ooo, uff 🙂 ciekawe jak różne można wynieść wrażenia z podobnego doświadczenia. Zupełnie jakbym była na zupełnie innym kursie, a przecież prowadzący ten sam, sprzęt ten sam – modelkę mieliśmy inną, byłam dwa lata później, więc mogło się pewnie trochę zmienić – w 2014 to oni chyba dopiero zaczynali. Na naszym spotkaniu modelką była Sylwia z nevamodels: http://www.nevamodels.pl/albums/sylwia-koronkiewicz – niesamowita, 8 lat doświaczenia, kariera miedzynarodowa, komunikatywna, wcześniej nie miałam szansy pracować z kimś kto tak świadomie potrafi posługiwać się swoją urodą i jeszcze bez żadnych oporów i z uśmiechem. Pracowaliśmy na inny sprzęcie: na aparacie o matrycy 50mln pixeli – pełnej klatce, wszystko spięte z komputerem, od razu podgląd na monitorze 32 calowym w rozdzielczości 4K – skalibrowany. Zdjęcia były wyświetlane w Capture One i od razu na bierząco omawiane przez Sebastiana, który wprowadzał cały czas poprawki w świetle, poprawialiśmy włosy i mogliśmy skupić się na pracy z modelką. Zdjęcia wyszły super, dużo lepiej niż to co prezentujesz wyżej, część z naszych zdjęć była publikowana na fanpage’u kursów i jakość tych zdjeć nie odbiegała od jakości tego co można zobaczyć w Elle czy niektórych Vogue’ach – to oczywiście była zasługa tego co Sebastian robił ze światłem, ale też myślę, że Sylwia – jej uroda i praca oraz bardzo dopracowany make-up zrobiły swoje – i stąd ta jakość. Ja miałam okazję, zresztą podobnie jak pozostała część osób, która była na kursie pierwszy raz doświadczyć takiej jakości! I to jest super. Później wracasz do domu i przynajmniej wiesz jak taką jakość można osiągnąć i jak do tego dażyć. Wiedza, myślę że znakomita – i tu również na kursie byli ludzie w różnym wieku i z różnym doświadczeniem, nieraz 10 letnim, nieraz 6 letnim, ale były też osoby które dopiero od roku fotografują i to co usłyszeliśmy robiło fajne wrażenie na wszystkich! Co tu dużo mówić – po prostu skonfrontowaliśmy naszą wiedzę z tym co wie człowiek, który poświęcił się fotografii i tylko tym przez całe życie się zajmuje, robi kampanie dla Reserved, Elle, Pani i reszty polskich marek – więc podejrzewam, że różne wrażenia można mieć, ale to bardzo dużo zależy od tego jak jesteś otwarty na wiedzę – ja jestem zadowolona i w tym roku wybieram się na kurs zaawansowany – po tym co zobaczyłam nie wiem jak jeszcze można bardziej „zaawansować” tą wiedzę – ale jestem ciekawa. Kurs polecał mi kolega, który fotografią zajmuje się zawodowo od 7 lat i on wcześniej po tym kursie miał podobne wrażenia. Na koniec mogę jedynie dodać, że jestem absolwentką poznańskiego Uniwersytetu Sztuk Pięknych i tak przez 3 lata studiów nie dowiedziałam się tyle o technice co na tym kursie w weekend. Rok na ASP kosztował mnie prawie 7000 zł a ten weekend 1000 zł ;D